sobota, 30 maja 2015

Kiedy wszystkie plany dają w łeb
Na pewno macie w swoim życiu takie chwile kiedy myślicie sobie : wtf – co ja tu robię ?! Ja takich momentów miałem co najmniej kilka, jak nie kilkadziesiąt. U mnie były to chwile słabości, no bo powiedzcie sami – Ile razy można robić jedno i to samo? Na dodatek bez skutku! Czy planowanie, że zrobię dziś to i tamto ma jakiś sens, skoro za chwilę i tak przychodzi mama i każe Ci posprzątać pokój, bo robisz to już od tygodnia! Po Syzyfowych trudach ogarnięcia artystycznego nieładu nareszcie możesz zabrać się za naukę na jutrzejsze kolokwium – Huraa... I nagle okazuje się ,że nic z tego ( nie wiadomo czy się cieszyć czy płakać ) bo pod Twoim oknem właśnie stoi Kasia i krzyczy ,że masz wyłazić z chałupy, bo jest piękna pogoda – idealna na rower !

W takich chwilach zastanawiam się, czy planowanie jutrzejszego dnia ma jakiś sens ? A skoro dochodzimy wspólnie do tego ,że nie ma to dlaczego znów robimy to samo ? Dlaczego planujemy zrobić tysiące rzeczy każdego dnia, skoro i tak nic z tego nie wychodzi ? A może by tak spróbować przez ten jeden dzień nie planować zupełnie nic ?! Ale jak to ?, Przecież tak się nie da...., To marnowanie czasu...Ja wam udowodnię, że się da i to w bardzo prosty sposób. Zastanówcie się przez chwilę ile rzeczy zaplanowaliście sobie na wczoraj; a teraz policzcie ile z nich udało wam się zrobić. Strzelam ,że większość z was nie zrobiła połowy z tych zaplanowanych rzeczy. Dlaczego ? Bo w 60 % były to wasze obowiązki, na które nie mieliście ochoty i z których w zasadzie nic nie wynika. No to co z tym fantem zrobić ? Proponuję wam pójść z obowiązkami na kompromis; zrezygnować z dziesięciu rzeczy do zrobienia a skupić się na jednej.

Sprzątanie może być przyjemne !


Tak ! To nie żart: skupcie się właśnie na sprzątaniu, odgruzowaniu waszego pokoju. Dotrzyjcie do tych zakamarków waszej półki do których zawsze baliście się zajrzeć, bo jest tam tyle rupieci. Wyrzućcie wszystko na środek pokoju i zacznijcie porządkować a wasze dzieciństwo powróci bardzo szybko.
Sam się kiedyś na to złapałem i powiem wam, że nie żałuję. Ktoś by powiedział, że przecież straciłem pół dnia na bezsensowne porządki ! Wcale, że nie :D Spędziłem pół dnia na przypominaniu sobie tego kim jestem, ile znaczą dla mnie te głupie zakurzone bajki, kto zniszczył mi armię żołnierzyków podczas zabawy w wojnę !


A potem wróciłem do rzeczywistości i okazało się, że... nie zrobiłem nic oprócz sprzątania. Dlatego teraz chciałbym wam opowiedzieć o metodach jakościowych i ilościowych w pedagogice. Nie, nie żartuję :P Ta nudna metodologia, może zmienić wasze życie; tylko od was zależy, czy będziecie chcieli zrobić mnóstwo rzeczy, żeby tylko zrobić, czy może być wybitnym specjalistą w danej dziedzinie. Bo można zaplanować sobie mnóstwo rzeczy do zrobienia, tak jak można analizować tysiące ankiet i wklepywać wyniki do excela, tylko pytanie; Czy to będzie miało jakiś sens? Czy to wniesie coś nowego do waszego życia? Nie lepiej skupić się na jednym konkretnym działaniu, jak na indywidualnym przypadku, dzięki któremu mam nadzieję wyniesiecie więcej korzyści niż z masowo odklepanej listy rzeczy do zrobienia.

Wiem o tym, że zaraz ktoś się zbuntuje i powie mi, że i tak nie mam racji, bo on sprząta co tydzień i co tydzień jest to samo, ale przecież za każdym razem znajdujesz rzecz, której spodziewałeś się już nie zobaczyć na oczy. Czyli jednak warto było posprzątać ?

Żebyście nie zarzucili mi, że sprzątanie jest takim oklepanym tematem i czytaliście o tym już tysiące razy to podam wam jeszcze jeden przykład działania, które jest kompletnie bez sensu.

Rozmowa kwalifikacyjna


Znacie to uczucie, kiedy w waszej kieszeni dzwoni telefon a wy już wiecie w jakim celu ? Ja w zeszłym roku miałem przyjemność być na kilku takich spotkaniach. Każde z nich kończyło się tak samo : Dziękujemy za rozmowę, odezwiemy się wkrótce... I to by było na tyle. Odbierając każdy kolejny tego typu telefon miałem ochotę już na starcie powiedzieć : Dziękuję, ale jednak nie zdecyduje się...
Bo po co ? Po co marnować kolejne 5 zł na bilet, kolejne 3 godziny swojego czasu na rozmowę z której i tak nic nie wynika; pracy i tak nie odstałeś a zmarnowanego czasu i pieniędzy nikt Ci nie zwróci.
No racja, z tym się akurat zgadzam, ale jest jeszcze jedna istotna rzecz, o której zapomniałeś :
Na każdej z tych rozmów dowiedziałeś się o sobie czegoś nowego, nie ważne , czy to było odkrycie Twojego talentu, czy może braku umiejętności. Przecież jeszcze 5 minut temu nie wiedziałeś, albo nie byłeś tego świadomy, że to właśnie wolontariat jest najbardziej cenionym przez przyszłych pracodawców działaniem, a hiacynty sadzimy na jesień.

Nadal uważasz, że to co robisz jest bez sensu ?

Posted on 15:03 by Unknown

1 comment

poniedziałek, 25 maja 2015


Dzisiejszy post będzie o... uwaga, uwaga... O ludziach! Pewnie część z was myśli sobie teraz: Co za wariat ! Albo :też mi coś, przecież każdy z nas pisze o ludziach no i oczywiście do ludzi, bo zwierzęta raczej tego nie czytają.
Nawet nie wyobrażacie sobie, jak ważny jest dla nas drugi człowiek i jak ogromną rolę odgrywa w naszym życiu. No dobra, może trochę przesadziłem i jednak niektórzy z was doceniają fakt, że mają 1000 znajomych na facebooku, bo zawsze jest do kogo napisać. Ale ja dzisiaj nie o fejsbukowych pseudo – randkach, czy o tym podobnych rzeczach, bo dla mnie liczą się tylko te prawdziwe relacje z żywym człowiekiem. To pewnie dlatego kiedy wychodzę na ulicę, zawsze spotykam kogoś znajomego.

Dobra rada!

Warto zawierać znajomości wszędzie i o każdej porze, bo nigdy nie wiesz, kiedy Ci się to może przydać. I nie mówią tutaj o takich rzeczach jak spotkanie w gronie znajomych na festiwalu piosenki byle jakiej, obżarstwie podczas festiwalu pizzy i tym podobnych rzeczach. Jasne, że dużo lepiej jest wybrać się na koncert ze zgrana paczką, ale jak pójdziecie sami to też, akurat przypadkiem spotkacie kumpla, którego nie widzieliście miesiąc. A może będziecie w jeszcze lepszej sytuacji, kiedy stojąca obok was dziewczyna zapyta o to skąd odjeżdża jej autobus, a wy ( oczywiście zupełnie przypadkiem) będziecie szli w tym kierunku.
Kiedyś wybrałem się z przyjaciółmi na przejażdżkę rowerową. Pech chciał, że kiedy byliśmy 10 minut drogi od domu, koleżance poszła dętka. Gdyby nie to, że 100 metrów dalej mieszkał kolega z klasy ( którego notabene nie było w domu ) to pewnie ktoś z nas musiałby poświęcić swoje cztery litery i kulać się z tym rowerem przez kolejne 2 km. A tak podpompowaliśmy rower na tyle, żeby bezpiecznie dojechać do domu.
Teraz widzicie, że znajomości się przydają, a im więcej ich macie tym mniejsza szansa, że dopadnie was nuda. Wystarczy tylko odpowiednio wcześniej napisać do kogoś, kto zawsze ma czas. Problem zaczyna się, kiedy tych osób jest więcej niż 5, a Ty nie masz brata bliźniaka. Jeśli w tej chwili rozbudziłem wasze poczucie humoru to bardzo mnie to cieszy, ale uwierzcie mi, że w praktyce to tak zabawnie nie wygląda. 
W piękny słoneczny dzień postanowiłem wybrać się na rolki. Zabrałem plecak, wsiadłem w busa i za 15 minut byłem na miejscu. Kiedy po godzinie usiadłem na ławce, żeby trochę odpocząć usłyszałem wesołe : Hej Dawid ! Czemu siedzisz na ławce zamiast jeździć z nami ? Jak się pewnie domyślacie, to były moje koleżanki z osiedla.

W pierwszej chwili mnie zatkało, bo nie spodziewałem się spotkać o tej porze nikogo znajomego, więc jedyne co z siebie wykrztusiłem to bardzo spontaniczne: Yyy przed chwilą usiadłem. A najlepsze, że kiedy do nich dołączyłem, zadzwonił kumpel z propozycją, czy nie pojechałbym z nim do aquaparku, bo akurat ma darmowe wejściówki.
Teraz już sami widzicie, że nie zawsze dobrze jest mieć wielu znajomych, chyba, że w innym mieście.


Jest jeszcze jedna rzecz, o której zapomniałem wam wspomnieć. Jak zdecydujecie się być duszą towarzystwa to musicie wiedzieć: co i do kogo mówić, bo inaczej można się nieźle wkopać.



Zwłaszcza, że zupełnie czym innym jest rozmowa, kiedy wiesz ,że są tu też kobiety, a czym innym kiedy spotyka się na grillu dziesięciu facetów. Wśród swoich kumpli możesz rozmawiać swobodnie o czym tylko chcesz, dzielić się swoimi opiniami a nawet obrzucać błotem i możesz być pewny , że nie dojdzie do tragedii, bo po kilku minutach każdy weźmie trzy głębokie wdechy i się ogarnie.
W przypadku kobiet to tak nie działa... Kobiety zawsze mają rację, dlatego jak się z nimi nie zgadzasz, to albo siedzisz cicho słuchając ciekawej dyskusji i zajadając paluszki, albo wtrącasz swoje trzy grosze i decydujesz się na samobójstwo. Niebywałym plusem u kobiet jest to , że mimo iż rozmawiają teoretycznie na ten sam temat, to jedna nawiązuje do ostatnich zakupów, druga do obejrzanego wczoraj melodramatu a jeszcze inna opowiada, że jej sąsiadka ostatnio urodziła dziewczynkę i dlatego nie może teraz w nocy przez nią zasnąć.Jeśli mężczyźni rozmawiają o np. polityce to nie ważne, że jeden mówi o dziurze w asfalcie, którą ma przed domem, a drugi o ostatnio obejrzanym meczu. I tak wszystko to sprowadzać się będzie do polityki, która jest tematem przewodnim. 
Tak w gruncie rzeczy to mając duża ilość znajomych Twoje życie towarzyskie i tak będzie cudowne, no chyba ,że mając dziewczynę zaczniesz przy niej mimowolnie opowiadać o ostatniej imprezie, na której była też Twoja koleżanka ze studiów ( jako jedna z nielicznych osób, jakie tam znałeś ) . Bo nie chodzi o to, że jesteś szczery i opowiadasz jak było, kto się wygłupił i tak dalej. Powiedziałeś już o jedno zadanie za dużo: Koleżanka ze studiów z którą bardzo dobrze Ci się rozmawiało...


Nie wiem, czy jest jakiś złoty środek, który dotyczy ilości znajomych. Jeśli jesteś duszą towarzystwa, to i tak odnajdziesz się jak nie w tej to innej grupie. Zawsze znajdziesz kogoś z kim uda Ci się wyjść, kto pomoże Ci kiedy akurat złapiesz gumę. Tylko, że świat jest też pełen fałszywych ludzi i nigdy nie masz pewności ,że za pięć minut kiedy się rozejdziecie nie będziesz miał obrobionej dupy przez jednego z nich. 

Posted on 21:45 by Unknown

2 comments

środa, 20 maja 2015

Przychodzisz zmęczony po całym dniu do domu. Masz ochotę rzucić się na łóżko i zasnąć. Niestety w progu wita Cię kot podsuwając miskę, co oznacza, że przed zrobieniem obiadu dla siebie czeka Cię jeszcze nakarmienie głodnego przyjaciela - pasożyta. Teraz należy Ci się kilka chwil odpoczynku.


Chciałoby się ! Akurat w tej chwili kiedy planujesz się zdrzemnąć słychać dzwonek do drzwi. To rodzice wrócili z pracy. Pierwsze pytanie na wejściu: Jak było w szkole ? ( przynajmniej u mnie tak to wyglądało ). Chcesz być szczery, więc opowiadasz, że mogło być lepiej bo: na matmie była niezapowiedziana klasówka, z ostatniego sprawdzianu dostałeś ledwo 3- ( w sumie to dobrze, bo wiedziałeś, że Ci nie poszedł ) . Jakby tego było mało w skrzynce leżał list z prośbą o uiszczenie zapłaty zaległego mandatu, więc zamiast ciepłego przywitania w drzwiach słyszysz :
Ale Ty jesteś głupi, nie można było poczekać tych dwóch minut na światłach ? Poza tym jak można odstać 3-  ze sprawdzianu zapowiadanego dwa tygodnie wcześniej ? Trzeba być chyba idiotą, żeby nie nauczyć się mając tyle czasu. A te niepozmywane garnki po obiedzie to co ?!

To się nazywa motywacja...



No w sumie jakby na to nie popatrzeć to tak jest, bo w psychologii to mamy różne rodzaje motywacji.  Powyżej podałem wam przykład tzw motywacji negatywnej. Dla jednych jest to sposób na udowodnienie przede wszystkim sobie, ale i innym, że ja dam radę ! Przecież nie mogę się poddać ! W końcu kilka razy mi się już udało. Tak zazwyczaj reagują ludzie z mocną psychiką. Motywuje ich zawziętość i dążenie od celu mimo przeszkód, bo wiedzą, że gra jest warta świeczki.
Niestety nie wszyscy wytrzymują psychicznie przy presji czasu, ciągłych naganach i obelgach na ich temat. Nie u wszystkich taki rodzaj motywacji jest skuteczny. Powiem więcej; w niektórych przypadkach to po prostu kopanie leżącego. Ludzie ze słabszą psychiką po prostu tego nie wytrzymują ! A potem słuchamy w Uwadze, że jakiś nastolatek się powiesił, bo nikt w domu nie dostrzegał jego problemów.
Każdy z nas jest inny i każdy potrzebuje indywidualnego podejścia. Nie można mając dwójkę, czy trójkę dzieci wszystkich traktować w taki sam sposób ( chodzi mi oczywiście nadal o motywację ). Jednego zmotywuje 5 zł, innego wyjazd z kumplami nad jezioro w ten weekend, a jeszcze ktoś inny będzie potrzebował porządnego kazania, żeby w ogóle się opamiętać.
Z motywacją tak jak z ludźmi bywa różnie, bo nie zawsze mamy ochotę, bo ciśnienie wali na łeb, na szyję, bo inna rzecz wydaje się być ciekawsza do zrobienia ( zwłaszcza kiedy zbliża się sesja :D ). Najważniejsze to być pozytywnie nastawionym na działanie, jeśli nie przez siebie samego to przez innych, nawet zupełnie obcych nam ludzi. 

Dlaczego obcych i czy tak zupełnie ?

No nie, bardziej chodzi mi o to, żeby to nie była rodzina, bo ona zawsze będzie najbardziej subiektywna niż ktokolwiek inny.



Byłem kiedyś na biegach przełajowych. Jest to wielkie wydarzenie dla każdego biegacza, bo można wygrać puchar, zdobyć medal, sprawdzić swoje możliwości i zdobyć uznanie innych. Oczywiście, każdy z uczestników na długo przed udziałem w imprezie intensywnie trenuje. Efekty tych treningów widać już na zawodach; jedni są po prostu przetrenowani, inni nie odpracowali jeszcze swojej kondycji. Ci najlepsi zdobywają medale, cała reszta wygrywa( tak mi się wydaje ) o wiele więcej.
Najgorszym momentem dla mnie był półmetek, kiedy pierwsze siły już opadły, a do końca jeszcze trochę zostało, ale wtedy z pomocą przychodzili kibice stojący na końcu drogi, czy na zakręcie. To oni klaskali najgłośniej, kiedy mijałem kolejny zakręt, podawali kubek wody widząc mnie całego zlanego potem, do tego stopnia, że oczy miałem całe czerwone. Niestety nie udało mi się ukończyć całego cyklu 10 biegów. ze względu na moje zdrowie musiałem zrezygnować. Jednak, mimo wszystko uważam, że wygrałem, nie dzięki sobie, ale dzięki tym wszystkim ludziom, którzy wierzyli, że uda mi się dobiec do mety.


Posted on 19:00 by Unknown

6 comments

piątek, 15 maja 2015


Ta dzisiejsza młodzież jest taka niewychowana... To zdanie, które możemy bardzo często usłyszeć na ulicy, w kinie, na przejściu dla pieszych, czy chociażby w autobusie do szkoły . I nie chodzi tu o to ,że narzekanie jest cechą wrodzoną polaków, ale o to , że czasami za bardzo zależy nam na tym, by mieć dobrze wychowane społeczeństwo.
Każdy z nas jest tylko człowiekiem i może mieć gorszy dzień . Każdy z nas też jest inną osoba, więc dlaczego mamy być oceniani tak samo ? Zdecydowałem się wam przedstawić kilka mitów o nas samych.

1) Dzisiejsza młodzież nie ustępuje miejsca w autobusie. 


Odkąd wyjechałem na studia nie muszę tak często użerać się z komunikacją miejską. Nadal jednak spotykam się z sytuacjami kiedy starsze osoby lecą jak na zabicie, żeby tylko zająć miejsce siedzące. Nie ważne, że jadą czasami tylko trzy przystanki. Zdarzają się wyjątki mówiące: nie trzeba jadę tylko trzy przystanki. Najczęściej jednak siedząc gadają jak najęte z akurat spotkanym sąsiadem/ sąsiadką. Ja niestety nie znajduję już miejsca siedzącego, więc biorę swoją torbę z wszystkim co zwożę do domu po dwóch tygodniach i idę dalej szukać metra kwadratowego, w którym będę miał chociaż czym oddychać.

2) Robi głośne imprezy w domu, bloku, na ogródku.


A niby gdzie indziej ma je robić? Pomijam fakt, że głośną imprezą często jest tylko puszczona w tle muzyka. Jasne, że można zorganizować posiadówkę w jakimś lokalu. Tylko, że tam samo piwo kosztuje od 5 zł wzwyż. Nie wspominam już o wynajęcia sali, czy chociażby jakiejś loży. Można zorganizować grilla na ogródku, ale i tu jest możliwość, że chociaż siedzicie przecież na ogródku kumpla, to każą wam się wylegitymować, bo mają do tego prawo. No, ale przynajmniej jak ktoś zarzyga trawnik, to będzie mniej sprzątania. Ale i tu można dostać mandat od upierdliwych ludzi za zakłócanie ciszy nocnej. No to w końcu jest jakieś miejsce, gdzie można się kulturalnie spotkać przy piwie i pobawić ?

3) Młodzi kibice to wandale.


Tak najczęściej postrzegani są kibice wybierający się na mecz swojej ulubionej drużyny. Co prawda jeszcze nic złego nie zrobili, ale wystarczy ,że mają szaliki, są pomalowani na twarzy a już kojarzą się z wandalami, rabusiami itd. Mam kilku kumpli, którzy systematycznie jeżdżą na mecze sowich ulubionych drużyn i wiecie co? Ani jeden jeszcze nie wrócił z poobijaną mordą. Może byli lekko podchmieleni, ale czy to powód ,żeby od razu nazywać ich wandalami ?

4) Na koncertach jest pełno pijanej młodzieży.


To zależy na jaki koncert się wybierzecie. Jeśli akurat gra jakaś marna lokalna kapela, no to wybaczcie, ale trudno się dziwić. Żart :D W takim wypadku można kulturalnie wyjść z imprezy i przenieść się na domówkę.
Pije nie tylko młodzież, a raczej głównie ludzie dorośli, którzy akurat złapali okazję ,żeby się odstresować. Młodych na alkohol najczęściej po prostu nie stać, a jeśli już to idą gdzieś na pola, żeby nie rzucać się w oczy.

5) On pewnie jest z patologicznej rodziny, bo wychodząc ze szkoły pluje na chodnik i zapala jointa.


A skąd możesz to wiedzieć ? Najczęściej to w szkole młodzież uczy się pić, palić, przeklinać i pluć. Czasami rzucać w nauczyciela plecakami, czy gumą do żucia. Tak to już jest, że szkoła zamiast wnosić coś dobrego psuje młodych ludzi. Każdy z nas jest podatny na wpływy rówieśników z otoczenia, zdanie rodziców, jakichś autorytetów itd. Skoro spędzamy w szkole blisko połowę swojego życia, to wydaje mi się, że to właśnie z niej wynosimy zachowania zwierzęce, chociażby takie jak w eksperymencie Zimbardo.

6 ) Dzisiejsza młodzież nic nie robi (poza nauką) .

Ciekawe jak ? Skoro pół dnia siedzimy w szkole, na uczelni a potem mamy jeszcze do zrobienia zadanie, musimy przygotować projekt na jutro, bo wcześniej nie było na to czasu, albo najzwyczajniej gdzieś uciekł,no a kolos sam się przecież nie napisze. Takie zakuwanie czasami męczy dużo bardziej, no niech będzie, że tak samo jak praca fizyczna. Mimo to znam wielu uczniów i studentów, którzy po zajęciach dają korepetycje, organizują imprezy kulturalne, czy angażują się w wolontariat.

7) Dzisiejsza młodzież nie ma na nic czasu.


Czasem naprawdę ciężko jest znaleźć czas na odrobienie zadania domowego, które trzeba zrobić jak zwykle na wczoraj, rozmowę z rodzicami, czy siostrą, bo przecież mieszkamy pod jednym dachem, przeczytanie w końcu kilku stron książki, bo chciałbym wiedzieć, czy On ją w końcu pocałuje. I to nie jest nasza wina, że nie możemy szkoły zostawić tam gdzie jej miejsce.

8) Młodzież siedzi tylko w tych pubach i pije piwo, a rodzice za to płacą..

Czasami płacą, ale najczęściej studenci, by się przez chwilę dobrze pobawić i trochę wyluzować wydają swoje oszczędności. Często są to ciężko zarobione pieniądze, na porannej lub nocnej zmianie przed, po lub czasami nawet między zajęciami. Więc niby dlaczego nie możemy ich wydać na to co nam się podoba ?

9) Skoro się tam udziela to pewnie ma z tego jakieś korzyści.


To opinia o wszystkich ludziach dobrej woli, wolontariuszach i innych osobach, które swój wolny czas poświęcają potrzebującym. A może oni robią to z dobrego serca ? Bez żadnych korzyści materialnych. Nie pomyśleliście o tym? Nie można wszystkich pakować do jednego wora. Istnieje mnóstwo osób i to bardzo często osób młodych, które po prostu chcą działać, chcą czuć się potrzebne i mają ogromne pokłady energii, które chcą przekazać tym naprawdę potrzebującym.



Nikt nie jest doskonały. Obojętnie, czy jest to młodzież, dzieci w przedszkolu, a może biznesmen z domu naprzeciwko. Oczywiście zawsze jest ten lepszy i ten gorszy, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dlatego zanim zaczniemy kogoś bezkrytycznie oceniać, spójrzmy najpierw na siebie; na to co dziś pożytecznego zrobiliśmy, zapytajmy: dlaczego znowu jestem nieszczęśliwy? , czy nasz dzień możemy zaliczyć do udanych ? Dopiero potem, jeśli na wszystkie te pytania będziemy mogli odpowiedzieć pozytywnie zacznijmy uczyć młodzież jak żyć. Póki co może warto docenić harcerzy, wolontariuszy z fundacji, studentów, którzy poświęcają swój czas może właśnie dla Ciebie ?

Posted on 21:00 by Unknown

4 comments

niedziela, 10 maja 2015

I tak nadszedł....poniedziałek


Czasami zastanawiam się nad tym; po co? Dlaczego ? Jaki to ma sens?
Jaki sens ma wstawanie o 5:30 rano, skoro wyłączając budzik jesteś wkurzony o sam fakt tego ,że zadzwonił. Ubierasz się w pośpiechu z nadzieją ,że zdążysz jeszcze na zajęcia. Spocony wpadasz na salę wykładową, już automatycznie grzebiesz w torbie szukając yyy szczęścia? I nagle z ust wykładowcy słyszysz: Dlatego Arystoteles był wielki. A w głowie masz takie jedno wielkie WTF? Przecież umarł, jest kupą prochu. Jak może być wielki?
Wychodzisz z sali i jesteś ściekły, bo 1,5 godziny przespałeś na wykładzie, żeby na koniec się dowiedzieć, że ktoś umarł, też mi wiadomość; przecież co chwilę ktoś umiera...a ja codziennie muszę zapieprzać 20 km busem, żeby się dowiedzieć, że jakiś od siedmiu boleści filozof pożegnał się ze światem 16 wieków temu.

Moje życie jest trudne bo ....


To prawdopodobnie jest początek Twojego jakże interesującego monologu. Lista numerowana jest tutaj chyba nie na miejscu, bo tak naprawdę to niekończąca się opowieść (albo jak kto woli Moda na Sukces) o tym co mi w życiu nie pasuje ( czyli prawie wszystko); dlaczego On/Ona wyprowadził mnie z równowagi, bo nie kupiłam dziś nic ładnego a następne przeceny będą dopiero za miesiąc, bo szef wiecznie narzeka a ja nie mogę mu wygarnąć, bo mam rodzinę na utrzymaniu.

No tak ten szef ma nowego merca, pensję z co najmniej czterema zerami, elegancką marynarkę i koszulę od Armaniego inną na każdy dzień. Jakie ot ma znaczenie, że przez ostatnie 15 lat charował jak wół na to co ma teraz, że żona go rzuciła, bo nawet w łóżku leżała już z prawie obcym facetem, że własne dzieci mówią do niego na ulicy proszę pana.
Ty może nie masz wypłaty z czterema zerami, ale masz rodzinę. Kochającą żonę, która każdego wieczora czeka na Ciebie aż wrócisz z pracy, trójkę nieznośnych dzieci, które sprawiają, że jak zostajesz sam w domu w którym panuje przeraźliwa cisza to zastanawiasz się czy to przypadkiem nie deja vu.

Na pytanie który rodzaj szczęścia wolicie odpowiedzcie sobie sami.

Jestem szczęśliwy – mam przyjaciół

Możecie się śmiać, a proszę bardzo, ale jestem ciekaw co zrobicie jak podczas przejażdżki rowerem zostaniecie potrąceni przez wariata drogowego, wasz rower pójdzie na złom, a z iPhona zostanie tylko karta SIM ?
Będziecie jęczeć z bólu i modlić się o to ,żeby jak najszybciej wyjść ze szpitala. Skąd to wiem? Bo dwa lata temu sam trafiłem do szpitala. Wiedziałem, że nie uniknę operacji a jednocześnie chciałem jak najszybciej stamtąd wyjść. Wiecie kiedy poczułem się szczęśliwy? Kiedy po wszystkim na sali zobaczyłem rodziców. Wzrok dziewczyny jeszcze przed operacją pamiętam do dziś.
Po jakichś niecałych 24 godzinach dostaje od kumpla wiadomość. Kiedy możemy do Ciebie przyjść? Najchętniej zobaczyłbym ich zaraz, ale nie nie miałem siły nawet wstać. 

Nieszczęścia są takie bez sesnu


Jeśli mając 7 lat dowiadujesz się, że do końca życia będziesz niepełnosprawny, w najlepszym wypadku będziesz potrafił jeździć na wózku inwalidzkim to pewnie zadajesz sobie pytanie: Czy moje życie ma jeszcze jakiś sens ? Owszem ma i to wielki !
Udowodnić ? Bardzo proszę.
Jako siedmiolatek tracisz możliwość przejażdżki rowerowej, czy gry w piłkę z chłopakami na boisku, ale teraz wiesz że stłuczenie nogi na betonie jest niczym, w porównaniu do paraliżu kończyn dolnych.
W dodatku kiedy kumpel przychodzi do Ciebie pochwalić się nowymi butami na boisko mówisz mu: Patrz moje mają już rok, a nadal wyglądają jak nowe :D W swojej klasie jesteś już teraz dwa kroki przed kolegami, bo wózek nauczył Cię innego patrzenia na świat. Po co się zabijać o ostatniego chipsa jak można się poskładać po 10 gorszy, kupić nową paczkę, i znowu cieszyć się ulubionym smakiem, po co mi nowe buty, nowy telefon, wygrana w totka jeśli to wszystko można stracić w przeciągu jednej minuty.

Czasem jednak takie wnioski mogą się okazać niebezpieczne.

Samobójstwo- śmierć na własne życzenie


Wydaje mi się, że ludzie nie doceniają wartości życia. Ja rozumiem młodość, spontaniczność zabawa, ale wszystko z rozwagą Carpe diem. Wiecie, mam 21 lat, także nie uważam się za jakiegoś starucha. Mimo wszystko myślę sobie, że zbyt rzadko doceniamy to co mamy tu i teraz.

Ostatnio poznałem historię pewnych majówkowych imprezowiczów. Można by określić ich jako nierozważnych, ale bardziej pasuje mi do nich pojęcia idioci ! Bo kto normalny mając 24/25 lat na karku, czyli całe życie przed sobą, pakuje się nawalony za kółko i pędzi 140 km/h. Jeszcze jestem w stanie pojąć jeśli robi to sam, bo jeśli Ci na życiu nie zależy do c'est la vie, ale mógłbyś chociaż uszanować to ,że inni mają jakieś życiowe plany, marzenia... Chyba nigdy nie zrozumiem takich ludzi.
No sami powiedzcie, czy to jest normalne, że 30 letnia matka w szpitalu musi wybierać między swoim życiem a życiem dziecka, kiedy ze szpitala obok właśnie wychodzi 4 młodych ludzi, którzy ledwo co przeżyli wypadek z własnej głupoty?!

Ciągle chcemy więcej i więcej. Startujemy w wyścigu szczurów, żeby zdobyć co właściwie?
Aaa tak... szczęście. A może warto w końcu przestać narzekać jak to ja mam źle? Jaki jestem nieszczęśliwy? Kiedy następnym razem spotkasz na swojej drodze dziecko, niewidomego przechodzącego przez pasy, mężczyznę na wózku usiłującego dostać się od autobusu, to najpierw doceń to co masz, a potem spytaj się, czy może On nie czeka na Twoją pomoc.


Posted on 21:10 by Unknown

4 comments

wtorek, 5 maja 2015


Mam zdecydowanie za dużo wolnego czasu z którym nie ma co zrobić, zwłaszcza ,że do czerwca mam rozpisać rozdziały do licencjata, trzy prace zaliczeniowe, zbliża się kolos z emisji i higieny głosu a o 21:30 leci Prawo Agaty. Dlatego właśnie siedzę przed laptopem i piszę do was tego posta.


Nie wiem jaka jest magiczna zasada wyznaczania czasu a szkoda, bo przynajmniej dowiedziałbym się może dlaczego ciągle mi go brakuje. Przecież mój dzień jest bardzo poukładany: przychodzę po zajęciach do pokoju, jem obiad, otwieram facebooka, potem zazwyczaj puszczam jakąś ciekawą nutę ,żeby poprawić sobie humor,odpisuję na wszystkie wiadomości na które nie miałem czasu odpisać na wykładzie a kiedy przychodzi pora kolacji, otwieram lodówkę i zastanawiam się dlaczego jest w niej tak pusto. O czymś zapomniałem? Aaa no tak miałem napisać przecież pracę zaliczeniową, ale za 5 minut leci Prawo Agaty więc chyba sobie odpuszczę do jutra.

Pewnie powiecie, że to wina złej organizacji czasu ( że tak to ujmę ) wolnego. No i trochę w tym racji jest, ale moim zdaniem, gdyby odłączyć neta, to poszłoby o wiele szybciej.

Czas wolny kiedyś i dziś


Przecież to była by tragedia! No, bo jak można żyć bez fejsbuka, kiedy jestem ciekawy czy kumpel w końcu zerwał z ta dziewczyną czy nie. W dodatku kobieta z ćwiczeń miała wysłać maila z potwierdzeniem ,że w przyszłym tygodniu rzeczywiście jej nie będzie. Poza tym należy mi się w końcu coś od życia po całym ciężkim dniu, więc dlaczego mam nie obejrzeć sobie ulubionego serialu. A ja się pytam: Co zrobicie jak wam neta wyłączą?! Pewnie ogromna część zanudzi się na śmierć, po prostu nie będą wiedzieli co ze sobą zrobić: Mógłbym pójść na piwo, ale wolałbym ,żeby to ono przyszło do mnie, bo za bardzo nie mam kasy. W dodatku trzeba się ubrać, a to za dużo czasu zajmuje. 


Geniusze...Czy nikt z was nie wpadł na pomysł, że to może być idealna okazja, żeby zaprosić w końcu koleżankę/kolegę który mieszka obok na kawę, herbatę, ciastko. Przecież i tak nosicie się z tym od dawna.
Tylko, że dużo prostsze byłoby napisanie wiadomości na fejsbuku, bo jak odmówi to przynajmniej łatwiej będzie ukryć rozczarowanie. No ale jak to zrobić jak nie ma neta?! Czasami sobie myślę ,że ludzie serio ogłupieli przez te wszystkie media. Jeżeli ja mając 21 lat mówię: Za moich czasów... to znaczy ,że już jest źle.

Wiem, że nie każdy z was mieszkał lub mieszka w bloku. Nie wasza wina, ale uwierzcie mi, że kiedy miałem 7/8 lat to największą frajdą, albo inaczej; największą karą było zostać w domu po lekcjach. A dzisiaj jak to wygląda? Dzieci na podwórku to zobaczycie, ale chyba w simsach :D Oczywiście o ile coś takiego mieści się jeszcze w głowach tych przyszłych e-ludzi, bo simsy są już przestarzałe i grają w nie chyba tylko Ci co nie mają kasy na coś innego. Prawdziwa gra to musi kosztować ze 150 zł, no i najlepiej, żeby Kuba, który mieszka obok też ją miał, bo wtedy bez wychodzenia z domu będziemy mogli grać razem.

A gdyby Kuba nie miał Internetu ?

Byłby po prostu zwykłym nolifem, który tylko biega za piłką po podwórku i jak przychodzi do domu to nie dość, że jest cały spocony, to jeszcze ma obdarte kolano. No po prostu sierota. 



Więc na czym polega problem? Zatracamy najprostsze ludzie odruchy, robimy się wygodni bo: Jak zrobię zakupy w internecie to nie będę musiał oglądać znowu tej zgryźliwej ekspedientki, która wiecznie ma taki sam wyraz twarzy. Żeby znaleźć pracę musisz wysłać cv, a żeby wysłać cv musisz mieć e-mail. Dlatego bez Internetu ani rusz...
Jasne ! Najlepiej wszystko róbmy w necie: zakupy przez internet, rozmowa przez internet, pieniądze też przelewamy w internecie. Za niedługo to nasze życie będzie wyglądało dokładnie tak jak w tej reklamie:

Poprosisz o papier toaletowy, a dostaniesz tablet, bo przecież jest z internetem a w internecie jest wszystko!


Tylko zapomnieliście o jednej ważnej rzeczy. W sieci wszystko dzieje się automatycznie. Tak naprawdę to na nic nie macie wpływu, bo np. chcecie sobie zobaczyć film na jakimś bezpłatnej stronie a zamiast tego dostaniecie pornola z wirusem, bo pomyliliście literkę.

Internet to zło!


Jestem teraz prawie jak Piotr Natanek, chociaż bliżej jest mi do zdania o.Adama Szustaka, bo jeśli wszystko jest dla ludzi, to znaczy, że można z tego zrobić dobry pożytek. Tak samo jest z tym całym, zakichanym internetem. Nie każdy, jak pisałem wcześniej ma w sobie wewnętrzną siłę, by otworzyć się przed ludźmi face to face. Niektórym dużo łatwiej jest rozmawiać na odległość ze względu na brak możliwości bólu odrzucenia. Tak jest w przypadku Zespołu Aspergera. Ci ludzie po prostu nie potrafią się otworzyć w bezpośrednim kontakcie, chociaż bardzo by tego chcieli.
To teraz zastanówcie się przez chwilę, czy nie warto jednak zrobić tych kilka kroków i powiedzieć drugiej osobie: Choć pogadać, bo mam Ci tyle do powiedzenia.  

Posted on 20:30 by Unknown

2 comments