Marzeniem każdego licealisty, (z resztą nie tylko) jest wyrwać się wreszcie z domu, zamieszkać gdzieś z dala od rodziców, gdzieś gdzie będzie wieczna impreza jak w Wielkim Gatsbym. Czyż to nie cudowne?


Czujecie sytuację?


Jestem na studiach pedagogicznych. Jakby ktoś nie wiedział to jest tu mnóstwo dziewczyn - tak dokładnie! Raj dla faceta?-chciałoby się... Rzeczywistość nie jest taka piękna; jeśli nie umiesz się dostosować jesteś przegrany już na starcie. Żeby "przeżyć studia" musisz być towarzyski; ale to nie wszystko, bo jak już jesteś otwarty na nowe znajomości to musisz się też wyposażyć w mocną głowę. Czy to konieczne? Ależ nie, możesz ostać zwykłym szarym człowiekiem, albo pójść na imprezę do studenckiego klubu, gdzie największą atrakcją po imprezie będzie opowiadanie ;"...ale się wczoraj najebałem, już nigdy więcej tyle nie wypije..", aż do następnego razu. Po imprezie oczywiście after party w akademiku, którego luksus powala na kolana. Powiedzenie "płacę więc wymagam" tutaj się nie sprawdza.. Jak masz farta to trafisz na idealnego współlokatora, a jeśli nie to Twój pokój będzie wyglądał właśnie tak: 

Na zasadzie kontrastu, ku przestrodze-spytajcie się wcześniej, czy wasz wspólokator nie jest przypadkiem artystą.

Życie tutaj się nie kończy, ale zaczyna się ok godziny 7 rano, kiedy to ze snu nie wyrywa Cię budzik, ale przemiła pani sprzątaczka na korytarzu, wrzeszcząca na pół akademika: "...Ela!!! Przynieś mi wiadro z dołu bo mi wody brakło!" Gwarantuje wam-pobudka murowana. Szafki niestety nie są na klucz a przydałoby się czasami, jak przyjeżdżasz po długim weekendzie i widzisz o dziwo swoje brudne gary, które pozmywałeś przed wyjazdem do domu. Z tym artystycznym nieładem to jest sprawa skomplikowana, bo możesz trafić na wspaniałe warunki z widokiem na miasto, współlokatorem, który sprząta jak jest, jak go nie ma to prawie nie widzisz różnicy.


Wiele tak naprawdę zależy od człowieka. To dlatego jestem na studiach z pedagogiki specjalnej, a nie na ekonomii, Wierzę w to, że w każdym z nas tkwi niespożyty potencjał, który po prostu musi odkryć, a życie na stancji czy w akademiku jest tylko stanem przejściowym.