Kiedy wszystkie plany dają w łeb
Na pewno macie w swoim życiu takie chwile kiedy myślicie sobie : wtf – co ja tu robię ?! Ja takich momentów miałem co najmniej kilka, jak nie kilkadziesiąt. U mnie były to chwile słabości, no bo powiedzcie sami – Ile razy można robić jedno i to samo? Na dodatek bez skutku! Czy planowanie, że zrobię dziś to i tamto ma jakiś sens, skoro za chwilę i tak przychodzi mama i każe Ci posprzątać pokój, bo robisz to już od tygodnia! Po Syzyfowych trudach ogarnięcia artystycznego nieładu nareszcie możesz zabrać się za naukę na jutrzejsze kolokwium – Huraa... I nagle okazuje się ,że nic z tego ( nie wiadomo czy się cieszyć czy płakać ) bo pod Twoim oknem właśnie stoi Kasia i krzyczy ,że masz wyłazić z chałupy, bo jest piękna pogoda – idealna na rower !

W takich chwilach zastanawiam się, czy planowanie jutrzejszego dnia ma jakiś sens ? A skoro dochodzimy wspólnie do tego ,że nie ma to dlaczego znów robimy to samo ? Dlaczego planujemy zrobić tysiące rzeczy każdego dnia, skoro i tak nic z tego nie wychodzi ? A może by tak spróbować przez ten jeden dzień nie planować zupełnie nic ?! Ale jak to ?, Przecież tak się nie da...., To marnowanie czasu...Ja wam udowodnię, że się da i to w bardzo prosty sposób. Zastanówcie się przez chwilę ile rzeczy zaplanowaliście sobie na wczoraj; a teraz policzcie ile z nich udało wam się zrobić. Strzelam ,że większość z was nie zrobiła połowy z tych zaplanowanych rzeczy. Dlaczego ? Bo w 60 % były to wasze obowiązki, na które nie mieliście ochoty i z których w zasadzie nic nie wynika. No to co z tym fantem zrobić ? Proponuję wam pójść z obowiązkami na kompromis; zrezygnować z dziesięciu rzeczy do zrobienia a skupić się na jednej.

Sprzątanie może być przyjemne !


Tak ! To nie żart: skupcie się właśnie na sprzątaniu, odgruzowaniu waszego pokoju. Dotrzyjcie do tych zakamarków waszej półki do których zawsze baliście się zajrzeć, bo jest tam tyle rupieci. Wyrzućcie wszystko na środek pokoju i zacznijcie porządkować a wasze dzieciństwo powróci bardzo szybko.
Sam się kiedyś na to złapałem i powiem wam, że nie żałuję. Ktoś by powiedział, że przecież straciłem pół dnia na bezsensowne porządki ! Wcale, że nie :D Spędziłem pół dnia na przypominaniu sobie tego kim jestem, ile znaczą dla mnie te głupie zakurzone bajki, kto zniszczył mi armię żołnierzyków podczas zabawy w wojnę !


A potem wróciłem do rzeczywistości i okazało się, że... nie zrobiłem nic oprócz sprzątania. Dlatego teraz chciałbym wam opowiedzieć o metodach jakościowych i ilościowych w pedagogice. Nie, nie żartuję :P Ta nudna metodologia, może zmienić wasze życie; tylko od was zależy, czy będziecie chcieli zrobić mnóstwo rzeczy, żeby tylko zrobić, czy może być wybitnym specjalistą w danej dziedzinie. Bo można zaplanować sobie mnóstwo rzeczy do zrobienia, tak jak można analizować tysiące ankiet i wklepywać wyniki do excela, tylko pytanie; Czy to będzie miało jakiś sens? Czy to wniesie coś nowego do waszego życia? Nie lepiej skupić się na jednym konkretnym działaniu, jak na indywidualnym przypadku, dzięki któremu mam nadzieję wyniesiecie więcej korzyści niż z masowo odklepanej listy rzeczy do zrobienia.

Wiem o tym, że zaraz ktoś się zbuntuje i powie mi, że i tak nie mam racji, bo on sprząta co tydzień i co tydzień jest to samo, ale przecież za każdym razem znajdujesz rzecz, której spodziewałeś się już nie zobaczyć na oczy. Czyli jednak warto było posprzątać ?

Żebyście nie zarzucili mi, że sprzątanie jest takim oklepanym tematem i czytaliście o tym już tysiące razy to podam wam jeszcze jeden przykład działania, które jest kompletnie bez sensu.

Rozmowa kwalifikacyjna


Znacie to uczucie, kiedy w waszej kieszeni dzwoni telefon a wy już wiecie w jakim celu ? Ja w zeszłym roku miałem przyjemność być na kilku takich spotkaniach. Każde z nich kończyło się tak samo : Dziękujemy za rozmowę, odezwiemy się wkrótce... I to by było na tyle. Odbierając każdy kolejny tego typu telefon miałem ochotę już na starcie powiedzieć : Dziękuję, ale jednak nie zdecyduje się...
Bo po co ? Po co marnować kolejne 5 zł na bilet, kolejne 3 godziny swojego czasu na rozmowę z której i tak nic nie wynika; pracy i tak nie odstałeś a zmarnowanego czasu i pieniędzy nikt Ci nie zwróci.
No racja, z tym się akurat zgadzam, ale jest jeszcze jedna istotna rzecz, o której zapomniałeś :
Na każdej z tych rozmów dowiedziałeś się o sobie czegoś nowego, nie ważne , czy to było odkrycie Twojego talentu, czy może braku umiejętności. Przecież jeszcze 5 minut temu nie wiedziałeś, albo nie byłeś tego świadomy, że to właśnie wolontariat jest najbardziej cenionym przez przyszłych pracodawców działaniem, a hiacynty sadzimy na jesień.

Nadal uważasz, że to co robisz jest bez sensu ?