Podobno na całym świecie istnieją tylko 3 tematy których nie porusza się w towarzystwie. Większośc z Was pewnie wie już o czym mówię ale dla tych, którzy dopiero wstali po całonocnej imprezie małe przypomnienie; chodzi o seks, religię i pieniądze! Taaak, już wiem o czym myślicie: znowu te pieniądze… No i w sumie to macie rację, bo już nieraz o nich wspominałem, a nawet poświęciłem im całego posta. Dla tych, którzy nie bardzo wiedzą o co kaman małe przypomnienie: Im więcej masz, tym więcej chcesz
Ale dzisiaj chciałem uderzyć z trochę innej strony. Drodzy rodzice: przygotujcie się na ostrą krytykę. Na początek kilka faktów;
1) Człowiek bez pięniędzy jest dzisiaj nikim. Zgadzacie się?
2) Media przez reklamy kredytów, nowych zabawek (nie tylko dla dzieci np. Smartwatch – ZBEREŹNICY!) starają się nam udowodnić, że bez pieniędzy nie damy sobie rady, więc fajnie byłoby je mieć.
3) Jeżeli zgodziliście się z pkt 1, to ja Was zaraz z błędu wyprowadzę!
Pamiętam jak mając 8 lat poszedłem do pierwszej komunii. Tak, pamiętam ten dzień! Może nie tak jakby to było wczoraj, ale mimo to dosyć dobrze. Najpierw było mnóstwo stresu, bo garnitur, bo buty, bo co jak pomylę się przy ambonie. Ale to jest normalne i szybko mija, a potem… Potem było obżeranie się bombonierkami, a nawet rozdawanie ich na podwórku (te najgorsze oddawałem raczej średnio lubianym kolegom, ale cicho – przecież nie muszą tego wiedzieć)
A teraz do rzeczy: myślicie, że Wasze dziecko też będzie miało takie wspomnienia? Chyba sobie jaja robicie! Jasne, że nie! Ze zdjęć będzie wiedziało, że koleżanka z ławki miała za długą sukienkę i jeszcze, że najlepszym prezentem był nowy Asus od cioci Haliny. To tyle, bo więcej raczej nie zapamięta.
Drodzy Rodzice,
Pierwszy życiowy (podobno świadomy) egzamin Waszego w którym brało udział Wasze dziecko oblany! Ale nie przejmujcie się, może następnym razem pójdzie lepiej…
Mając 17 lat tata zapisał mnie na prawo jazdy. To był dla mnie raczej test na wytrzymałość. Jeżeli jesteście ciekawi, co z niego wyniosłem, to przed przeczytaniem zapnijcie pasy: Test na odporność psychiczną
Od razu Wam powiem, że wątpię w to, żeby Wasze pociechy doszły do takich wniosków, bo jak już dostaną ten drugi w swoim życiu wymarzony plastik, to rozpocznie się kolejny konkurs: tym razem na najpiękniejszy samochód. A Wam, moi kochani, zostanie jedynie pójść do apteki po Stoperan, żeby przypadkiem nie posrać się ze strachu o nowego Golfa 7 jak przyjdzie zima. Przecież to wiadome, że dużo łatwiej jest zdać prawo jazdy w lecie. Mylę się? To mnie poprawcie.
No cóż… Chcąc Was pocieszyć, mogę powiedzieć tylko: Nie przejmujcie się! W końcu do trzech razy sztuka. Najważniejszy egzamin - matura - dopiero przed Wami!
Podobno jest to egzamin dojrzałości. Mówię "podobno", bo niby jak do cholery on ma sprawdzić naszą dojrzałość? Aaa no tak! Trzeba zabrać magiczny plastik. W końcu nadchodzi ten długo oczekiwany dzień, jeszcze tylko kilka godzin i po całym przedmaturalnym stresie, nieprzespanych nocach i wszystkich repetytoriach będzie można zapomnieć!
No dobra, już nie ściemniajcie. I tak wiem, że uczyliście się dzień przed. A wszystko po to, żeby po południu wsiąść do swojego Golfa 7, pojechać w końcu do dziadków po te dwie stówy a wieczorem nawalić się na domówce u kumpla (fajnie byłoby przy okazji nie obrzygać mu czegoś).
Kochani żywiciele rodziny,
Jak dobrze wiecie, teraz nie mogę mieć już do Was pretensji. Bo zrobiliście wszystko co w Waszej mocy, żeby Wasze dzecko wyszło na ludzi: zaprowadziliście do Pierwszej Komunii, daliście kasę na prawko i znaleźliście najlepszego w mieście korepetytora z matmy (60 zł/h), bo przecież pieniądze tak naprawdę nie mają znaczenia. Teraz zostaje Wam tylko patrzeć i czekać na chwilę w której Wasza najzdolniejsza pociecha założy rodzinę i weźmie Was za wzór godny naśladowania.
piątek, 28 sierpnia 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popular Posts
-
Dziś 5 sierpnia 2015 roku. D zień jak każdy inny: wstałem zrobiłem sobie śniadanie, po czym po raz kolejny spróbowałem ogarnąć swoje nęd...
-
Taka smutna prawda, bo obojętnie, czy masz lat pięć, trzydzieści, czy pięćdziesiąt, to nadal jesteś tym samym Janem Kowalskim, co w szkole ...
-
Do startu, gotowi...FALSTART! I znowu zaczynasz "od początku" (aż słyszę ten głos lektora z gry, kiedy nie dane mi jest przej...
-
No cóż, jak to mówią prawda boli... I chociaż wszyscy to wiemy to i tak większość z nas boi się ją usłyszeć. Dlaczego? Bo póki łazisz taki ...
Obsługiwane przez usługę Blogger.
Cześć:) Tu nowy czytelnik. Zgodzę się z tym, że dzisiejsi rodzice 'rozpieszczają' swoje dzieciaki poprzez kupowanie smartfonów na komunię, skutery na 16-stkę itd. Jeśli o mnie chodzi to mnie się ten pomysł nie podoba, aby od najmłodszych lat rozpieszczać młodych.
OdpowiedzUsuńJa jestem w stanie zrozumieć to ,że czas idzie do przodu i dziecko 8-letnie nie ucieszy się już z albumu na zdjęcia, ale prezent moim zdaniem powinien być dostosowany do dojrzałości dziecka i wcale nie musi być za 2 tysiące.
UsuńTeż niezbyt to popieram, ale ciężko się wyłamać, kiedy na pewno ktoś z rodziny i tak przywiezie dziecku tego Asusa. A jeśli nie, to dziecko wśród kolegów chwalących się tabletami i laptopami będzie się czuło gorsze i pokrzywdzone. A nie o to przecież chodzi. Jakkolwiek uważam, że dziecko należy uczyć, że na wszystko musi sobie w jakimś stopniu zapracować. I tak na przykład na pierwszy samochód powinno zarobić chociaż połowę, żeby potem sobie umieć poradzić w życiu i nie czekać, aż manna spadnie z nieba.
OdpowiedzUsuńNo tak masz rację, bo jest coś takiego jak opinia społeczna o którą trzeba dbać nawet w rodzinie, bo "Co ludzie powiedzą". Wydaje mi się, że człowiek gorszy to człowiek w jakiś sposób zdemoralizowany, biedny, pokrzywdzony przez los, któremu trzeba pomóc, ale to moje zdanie. Tak jak napisałaś - nie powinno się oceniać człowieka po okładce, czy w tym przypadku prezencie, ale ludzie często tak robią - może chcą w ten sposób poczuć się szczęśliwsi.
UsuńA z tym samochodem to trafiłaś w dziesiątkę, bo w moim przypadku własnie tak było.
Ja też dostałam komputer na komunię. Ale wtedy w domu nie było komputera, mój był pierwszy i wszyscy dostawali. :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko komunia jak najbardziej traciła przez to wymiar duchowy, już wtedy gdy ja do niej szłam mówiło się więcej o prezentach, niż o samym wydarzeniu.
Ale jeśli chodzi o kolejne egzaminy to nigdy nie dostałam auta, ani nic w tym rodzaju. Nie mam nawet prawa jazdy.
Tylko o ile prawo jazdy robisz w chwili w której Ci się zachce - przynajmniej masz taką możliwość, to z Komunią już jest inaczej. Bo przecież wszystkie dzieci z klasy idą... Już w tym momencie o jakiejkolwiek duchowości można zapomnieć. Aaa no i prawko możesz zrobić jak Cię na nie stać, albo jak będzie Ci potrzebne do szczęścia, Z Komunią Święta sprawa chyba dla większości nie jest tak oczywista.
UsuńCo racja, to racja. My zdałyśmy prawo jazdy 4 lata temu i samochodu nie mamy do teraz, nie dlatego, że nas na niego nie stać, tylko dlatego, że nam niepotrzebny. Jak patrzymy na te niektóre komunijne prezenty, to ich wartość przekracza te ślubne.
OdpowiedzUsuńI to jest kolejny problem, bo ludzie często zdają prawko i z automatu kupują auto, nie zastanawiając się nad tym, czy będą nim aż tyle jeździć, czy jednak wystarczy jak się dogadają z rodzicami.
UsuńCzasy się zmieniają, więc zmieniają się również prezenty... ale chyba od rodziców zależy, czy dziecku będzie zależało na tym, by mieć najlepszego smartfona czy może na tym, by dobrze zapamiętać np. swoje 18 urodziny. Ja nigdy drogich prezentów nie dostawałam, bo mojej rodziny nie było na to stać, asus z którego piszę został przeze mnie kupiony z mojej pierwszej wypłaty (i szanuję go cholera, bo drugiego szybko nie kupię!), sama kupiłam sobie samochód, smartfon i co tam jeszcze wymieniłeś... Dla mnie pieniądze są ważne, ale nigdy nie były i nie będą najważniejsze. One pomagają realizować marzenia i ułatwiają życie, ale szczęścia nie dają. Dla mnie szczęście to czas spędzony z rodziną, z bliskimi mi ludźmi. Nie musimy spędzać wakacji na Malediwach, by czuć się dobrze, wystarczy kawałek własnego trawnika. Więc wydaje mi się, że czy teraz, czy za sto lat - to od rodziców będzie zależało, jakie wartości wyniesie ich dziecko. Czy będzie małym skąpcem, czy będzie patrzyło na to ,że kolega ma lepszy smartfon, czy może w ogóle będzie miało w tyłku te wszystkie niepotrzebne duperele.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jakimś cudem ten post dotrze do chociaż kilku rodziców. Dla mnie też drogie prezenty nie są wcale najlepsze, bo jak coś się zepsuje to masz jeszcze większe wyrzuty sumienia. Jak zepsujesz coś co sam kupiłeś/aś to przynajmniej nauczysz się szacunku do rzeczy i do pieniędzy.
UsuńPrzypomniałaś mi historię ojca i syna, którą rozpoczyna pytanie dziecka: Tato, ile ty zarabiasz na godzinę? Ale nie będę jej tu całej wrzucał, bo myślę, że bardzo dobrze ją znasz :)
Jak ja się ciesze, że moja mam wychowuje moją siostrę tak jak mnie, przynajmniej nie przyleci później z płaczem i nie powiem "wiesz co mamo, dzięki za spie*dolone dzieciństwo". Moja mama jest przeciwna telefonom, komputerom itd. dla 9 latków. Jeśli chodzi o ten "egzamin dojrzałości". Dobrze napisałeś - jak on ma pokazać, że jesteśmy dojrzali? Tutaj to już nie wiele zależy od rodziców akurat, ale tak czy siak, niektórzy rodzice mają parcie na tą maturę swojego dziecka, po mimo tego, że później ona się do niczego nie przydaje - no chyba, że chce się iść na studia, bo w innym wypadku to lepiej iść do technikum i zdać egzamin zawodowy ;)
OdpowiedzUsuńZ tym telefonem, to trudny temat, bo jeżeli coś się takiemu dziecku stanie, albo wyjdzie na podwórko i zniknie na dłuższy czas z pola widzenia, to jednak warto, żeby miało przy sobie ten telefon. Ale już to ,że ma go mieć nie oznacza,że to musi być Samsung Galaxy S5. Matura, maturą, ale z nazwy "egzamin dojrzałości" powinno się zrezygnować.
UsuńNiby tak, ale ja się wychowałam bez telefonu komórkowego i żyje :)
UsuńRacja, powinno się zrezygnować z tej nazwy - trochę bez sensowna.
no cóż wydaje mi się jeszcze, że nie warto w towarzystwie jeszcze rozmawiać o polityce, co do rozpieszczania dzieciaków kasą to faktycznie jest to psucie swoich pociech, napisałeś, że osoby rozpieszczane będą to samo robić ze swoimi dziećmi, jeżeli tak to można by rzec, że to jakaś sprawiedliwość dziejowa
OdpowiedzUsuńW politykę to ja się nie pakuję ani na żywo, ani na blogu.
UsuńNo w sumie lepsza tak sprawiedliwość niż walka na miecze, chociaż i jednej i drugiej wolałbym uniknąć.
Kiedyś może tak to nie było, ale ze swojej Pierwszej Komunii bardziej pamiętam te przepieranki w szkole i podział na to kto rower dostał, a kto nie. Stara jestem, kiedy to wyznacznikiem był rower. Potem z tym prawkiem jak wszyscy w kolo robili, a człowiek nie dostał na to pieniędzy i musiał sam zarobić.
OdpowiedzUsuńJa też pamiętam to dziwne uczucie, kiedy koledzy mówili, że dostali to i tamto np. rowery a ja mogłem się pochwalić np. Encyklopedią. Ale przecież to miał być tylko symbol, więc nie do końca rozumiem to całe zamieszanie. Dlatego właśnie ja uważam, że jestem tym szczęściarzem, który na prawko do rodziców dostał. No a że do auta trzeba się dołożyć to było dla mnie czymś oczywistym.
Usuń