Mam zdecydowanie za dużo wolnego czasu z którym nie ma co zrobić, zwłaszcza ,że do czerwca mam rozpisać rozdziały do licencjata, trzy prace zaliczeniowe, zbliża się kolos z emisji i higieny głosu a o 21:30 leci Prawo Agaty. Dlatego właśnie siedzę przed laptopem i piszę do was tego posta.


Nie wiem jaka jest magiczna zasada wyznaczania czasu a szkoda, bo przynajmniej dowiedziałbym się może dlaczego ciągle mi go brakuje. Przecież mój dzień jest bardzo poukładany: przychodzę po zajęciach do pokoju, jem obiad, otwieram facebooka, potem zazwyczaj puszczam jakąś ciekawą nutę ,żeby poprawić sobie humor,odpisuję na wszystkie wiadomości na które nie miałem czasu odpisać na wykładzie a kiedy przychodzi pora kolacji, otwieram lodówkę i zastanawiam się dlaczego jest w niej tak pusto. O czymś zapomniałem? Aaa no tak miałem napisać przecież pracę zaliczeniową, ale za 5 minut leci Prawo Agaty więc chyba sobie odpuszczę do jutra.

Pewnie powiecie, że to wina złej organizacji czasu ( że tak to ujmę ) wolnego. No i trochę w tym racji jest, ale moim zdaniem, gdyby odłączyć neta, to poszłoby o wiele szybciej.

Czas wolny kiedyś i dziś


Przecież to była by tragedia! No, bo jak można żyć bez fejsbuka, kiedy jestem ciekawy czy kumpel w końcu zerwał z ta dziewczyną czy nie. W dodatku kobieta z ćwiczeń miała wysłać maila z potwierdzeniem ,że w przyszłym tygodniu rzeczywiście jej nie będzie. Poza tym należy mi się w końcu coś od życia po całym ciężkim dniu, więc dlaczego mam nie obejrzeć sobie ulubionego serialu. A ja się pytam: Co zrobicie jak wam neta wyłączą?! Pewnie ogromna część zanudzi się na śmierć, po prostu nie będą wiedzieli co ze sobą zrobić: Mógłbym pójść na piwo, ale wolałbym ,żeby to ono przyszło do mnie, bo za bardzo nie mam kasy. W dodatku trzeba się ubrać, a to za dużo czasu zajmuje. 


Geniusze...Czy nikt z was nie wpadł na pomysł, że to może być idealna okazja, żeby zaprosić w końcu koleżankę/kolegę który mieszka obok na kawę, herbatę, ciastko. Przecież i tak nosicie się z tym od dawna.
Tylko, że dużo prostsze byłoby napisanie wiadomości na fejsbuku, bo jak odmówi to przynajmniej łatwiej będzie ukryć rozczarowanie. No ale jak to zrobić jak nie ma neta?! Czasami sobie myślę ,że ludzie serio ogłupieli przez te wszystkie media. Jeżeli ja mając 21 lat mówię: Za moich czasów... to znaczy ,że już jest źle.

Wiem, że nie każdy z was mieszkał lub mieszka w bloku. Nie wasza wina, ale uwierzcie mi, że kiedy miałem 7/8 lat to największą frajdą, albo inaczej; największą karą było zostać w domu po lekcjach. A dzisiaj jak to wygląda? Dzieci na podwórku to zobaczycie, ale chyba w simsach :D Oczywiście o ile coś takiego mieści się jeszcze w głowach tych przyszłych e-ludzi, bo simsy są już przestarzałe i grają w nie chyba tylko Ci co nie mają kasy na coś innego. Prawdziwa gra to musi kosztować ze 150 zł, no i najlepiej, żeby Kuba, który mieszka obok też ją miał, bo wtedy bez wychodzenia z domu będziemy mogli grać razem.

A gdyby Kuba nie miał Internetu ?

Byłby po prostu zwykłym nolifem, który tylko biega za piłką po podwórku i jak przychodzi do domu to nie dość, że jest cały spocony, to jeszcze ma obdarte kolano. No po prostu sierota. 



Więc na czym polega problem? Zatracamy najprostsze ludzie odruchy, robimy się wygodni bo: Jak zrobię zakupy w internecie to nie będę musiał oglądać znowu tej zgryźliwej ekspedientki, która wiecznie ma taki sam wyraz twarzy. Żeby znaleźć pracę musisz wysłać cv, a żeby wysłać cv musisz mieć e-mail. Dlatego bez Internetu ani rusz...
Jasne ! Najlepiej wszystko róbmy w necie: zakupy przez internet, rozmowa przez internet, pieniądze też przelewamy w internecie. Za niedługo to nasze życie będzie wyglądało dokładnie tak jak w tej reklamie:

Poprosisz o papier toaletowy, a dostaniesz tablet, bo przecież jest z internetem a w internecie jest wszystko!


Tylko zapomnieliście o jednej ważnej rzeczy. W sieci wszystko dzieje się automatycznie. Tak naprawdę to na nic nie macie wpływu, bo np. chcecie sobie zobaczyć film na jakimś bezpłatnej stronie a zamiast tego dostaniecie pornola z wirusem, bo pomyliliście literkę.

Internet to zło!


Jestem teraz prawie jak Piotr Natanek, chociaż bliżej jest mi do zdania o.Adama Szustaka, bo jeśli wszystko jest dla ludzi, to znaczy, że można z tego zrobić dobry pożytek. Tak samo jest z tym całym, zakichanym internetem. Nie każdy, jak pisałem wcześniej ma w sobie wewnętrzną siłę, by otworzyć się przed ludźmi face to face. Niektórym dużo łatwiej jest rozmawiać na odległość ze względu na brak możliwości bólu odrzucenia. Tak jest w przypadku Zespołu Aspergera. Ci ludzie po prostu nie potrafią się otworzyć w bezpośrednim kontakcie, chociaż bardzo by tego chcieli.
To teraz zastanówcie się przez chwilę, czy nie warto jednak zrobić tych kilka kroków i powiedzieć drugiej osobie: Choć pogadać, bo mam Ci tyle do powiedzenia.