No właśnie co ? Przyznacie, że to dosyć dziwne pytanie, ale podobno nie ma pytań, ani odpowiedzi bez sensu. Najprostsza odpowiedź jaka mi się nasuwa to ta, że po prostu go zużyliśmy. Zużyliśmy swój język do tego stopnia, że nikt nie jest w stanie go już uratować. A najstarszniejsze jest to, że on się naprawdę przy tym męczy. W moim przypadku już od 21 lat i niestety jest tylko jeden. Swoją drogą ciekawe czy da się przeszczepić język na jakiś bardziej normalny ?

Polska język, trudna język

I to nie jest żart ! Wiecie o tym, że mamy jedną z  najtrudniejszych gramatyk świata. Nie ma się więc co dziwić obcokrajowcom, którzy przyjeżdżając na wakacje do Polski tak kaleczą nasz język : ja chcieć jeść ryba. Brzmi to co prawda dosyć śmiesznie, ale nie bądźmy hipokrytami; prawda jest taka, że uczymy się języka angielskiego od przedszkola, a gdybyśmy na ulicy np. w Bytomiu spotkali jakiegoś Turka, to zamiast wytłumaczyć mu na spokojnie: go along...itd. było by to coś w rodzaju: tam blok, budka w lewo, kebab, na miejscu. W sumie to chyba bez znaczenia, czy powiedzielibyśmy to po angielsku, po chińsku, czy po polskiemu, bo brzmiałoby to dokładnie tak samo..Ale tak ! Nauka języków jest bardzo ważna! Możesz nie umieć matmy, możesz nie wiedzieć kim był Rej, ale język musisz znać...
Wszystko pięknie, ładnie, ale tylko w teorii, bo w praktyce najczęściej wygląda to właśnie tak:

Wiecie co jest naprawdę przerażające ? To, że sadzamy dziecko 6 letnie w szkolnej ławce, żeby się uczyło angielskiego, bo to dla jego dobra, żeby miało lepszą przyszłość. To samo dziecko przychodzi do domu i zaczyna rozmawiać z rodzicami ( po polskiemu, żeby nie było ), a wygląda to miej więcej tak :

R: Jak było dziś w szkole ?
D: Dobrze
R: A z Michałem już zgoda ?
D: Już jest ok.
R: To umyj ręce i przyjdź za 10 minut na obiad .
D: Ok.

Yyy...,że co przepraszam? To była rozmowa ? Te wydukane kilka wyrazów ?! No chyba sobie jaja robicie ! Powiedzcie mi proszę..po jaką cholerę wciskać dzieciom do łba 5 czasów angielskich, skoro ono nie potrafi komunikować się ze swoimi rodzicami. No, bo chyba nie powiecie mi, że te zdawkowe odpowiedzi powyżej to jest dialog ?


Moim skromnym zdaniem winowajcą jest ten cały, zakichany fejsbuk: mnóstwo otwartych okienek na raz, szybkie wysyłanie wiadomości, doskonalenie umiejętności wyrażania emocji za pomocą emotek.  Jakby tego było mało ludzie rozwijają umiejętności mówienia najczęściej w szkole, a nie w domu . Przepraszam...Powiedziałem w szkole ? Miałem na myśli raczej przerwy miedzylekcyjne i to wszystko co dzieje się poza instytucjonalnym budynkiem. Podobno nazywa się to odreagowaniem. Musicie przyznać, że brzmi to bardzo interesująco, ale o tym przekonajcie się sami:


I gdyby nie to, że znam pojedyncze osoby wśród swoich znajomych, które potrafią się pięknie wysławiać, (no dobra, z tym pięknie znowu trochę przesadziłem, ale bynajmniej zwyczajnie), to pewnie nie uwierzyłbym w to, że ludzie mogą żyć bez "kurwa mać" i "ja pierdolę" .